STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 5 sierpnia 2017

Ojciec Jacek Woroniecki OP (1878 - 1949)

      "Idźcie do ojca Jacka Woronieckiego, to najjaśniejsza głowa, jaką posiadamy. Mimo że chory, on wam pomoże" - zwykł mawiać kard. August Hlond do duchownych i świeckich potrzebujących pomocy duchowej. I nie mylił się.

     Kim był ten duchowny, pochodzący z rodziny książęcej Mieczysława Boruty-Woronieckiego i Marii z Drohojowskich? Z domu rodzinnego wyniósł miłość Ojczyzny, znajomość języków obcych, ale także zasady, że kto posiada majątek lub wiedzę, powinien się nimi dzielić. Żył w latach 1878-1949. We Fryburgu w Szwajcarii studiował nauki przyrodnicze i teologię. Tu poznał dominikanów (nieobecnych w Polsce po kasacie zaborców; kilka klasztorów działało jedynie w Galicji). Po powrocie do kraju, w 1906 r. w Lublinie przyjął święcenia kapłańskie. Zaraz też został sekretarzem bp. Franciszka Jaczewskiego, profesorem w seminarium duchownym i prefektem gimnazjum. Po roku udał się na dalsze studia do Fryburga, gdzie uzyskał doktorat z teologii i nabawił się choroby nerwu błędnego, która nękała go do końca życia. 

     W 1909 r. we Florencji wstąpi! do dominikanów, gdzie otrzymał imię Jacek. Po ślubach zakonnych został przeznaczony do Fryburga, gdzie został ojcem duchownym i wice rektorem konwiktu dla księży studentów. W 1914 r. powrócił do Polski. W Krakowie zajął się formacją inteligencji.

     Organizował wykłady otwarte, w których podejmował problematykę wiary, tematy społeczne, a zwłaszcza pracę nad własnym charakterem. - Powtarzał, że nie można okradać Pana Boga z Jego chwały.  Zwracał też uwagę na misję kapłaństwa powszechnego. Jako nauczyciel wiary przekonywał, że każdy jest zobowiązany do poznawania prawdy Bożej. Uważał, że nie wystarczy wierzyć i modlić się, ale trzeba poznawać Pana Boga, a wiedza religijna powinna być na takim samym poziomie, jak wiedza ogólna. Ludzie po wyższych studiach powinni mieć więc wiedzę teologiczną na poziomie uniwersyteckim. W Studium Dominikańskim wykładał etykę. 

     Po odzyskaniu niepodległości, gdy w Lublinie zaczął działać uniwersytet katolicki, na dziesięć lat (1919-1929) związał się z tą uczelnią. Był wykładowcą, duszpasterzem studentów, a latach 1922-1924 rektorem. W okresie wielkiego kryzysu gospodarczego udało mu się zdobyć nowych sponsorów, założył też Towarzystwo Uniwersytetu Lubelskiego, którego członkowie wspomagali uczelnię. 

     Przyciągnął wielu wybitnych wykładowców i czynił skuteczne starania w celu uzyskania przez uniwersytet praw państwowych. 

     Był bardzo lubiany przez studentów, którzy podziwiali jego erudycję, znajomość języków, kulturę osobistą i... dobry humor. "Dzień, w którym się człowiek choć raz nie roześmieje, jest stracony" - często mawiał do młodych. Jednym z jego uczniów był zmarły  o. prof. Mieczysław Albert Krąpiec OP. 

     W latach 1929-1933 był wykładowcą teologii moralnej na Angelicum w Rzymie. W 1932 r. założył Zgromadzenie Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi. Jego cele ujął w słowach: "Praca misyjna wśród pogan i w Rosji oraz budzenie zrozumienia potrzeby tej pracy u nas w kraju". 

     We Lwowie był rektorem Studium Filozoficznego dominikanów oraz zajmował się też utraconymi podczas kasacji klasztorami dominikańskimi. 

     W 1936 r. zapadła decyzja o wybudowaniu na warszawskim Służewiu domu studiów dla dominikanów z krajów słowiańskich. W 1937 r. pierwsi zakonnicy, wśród nich o. Woroniecki zamieszkali w tej części stolicy. Ojciec Jacek kierował tam Studium Generalnym. 

     Sędziwy, 89-letni o. Reginald Wiśniewski OP mówi: - W kontaktach z ludźmi był bardzo bezpośredni umiał dostrzec ducha Bożego także w najprostszym człowieku. Kiedyś, przy budowie tego właśnie klasztoru, podeszła do niego kobieta i zapytała o cel budowy. Gdy dowiedziała się, że będą tu bracia dominikanie, ucieszyła się. - Jacy my szczęśliwi - mówiła - bo pamiętam, jak w tym miejscu była karczma, w której ludzie pili, przeklinali, obrażali Pana Boga. Ojciec Woroniecki widział jej pobożność, wiarę i trzeźwą ocenę sytuacji - podkreślał o. Reginald. 

     Przypadkowo wybuch II wojny światowej zastał o. Woronieckiego w Krakowie, gdzie dominikanin pozostał do końca życia. Kończył wcześniej zaczęte książki, głosił konferencje, rekolekcje. Pozostawił ogromną spuściznę pisarską. Do najważniejszych jego dzieł należą: "Katolicka etyka wychowawcza", "Katolickość tomizmu", "Tajemnica Miłosierdzia Bożego".

Wojciech Świątkiewicz

Tekst pochodzi z Tygodnika Idziemy
z 17 maja 2009